JAK DZIAŁA PSYCHOTERAPIA?
Psychoterapia psychodynamiczna przypomina trochę operację na żywym organizmie. Kiedy siadamy wygodnie w fotelu w roli pacjenta, terapeuta siedzący naprzeciw nas staje się „ekranem”, na który projektujemy swój wewnętrzny świat. Ponieważ terapeuta niewiele mówi o sobie, dość szybko zaczynamy dostrzegać w nim zachowania i intencje, które wydają się nam prawdziwe, jednak zwykle nie mają z nim wiele wspólnego. Zjawisko to nazywa się przeniesieniem i jest ono rdzeniem psychoterapii psychodynamicznej. Dlaczego? Ponieważ sposób, w jaki obraz terapeuty jest zniekształcony, jest zwykle podobny do sposobu, w jaki zniekształcamy obrazy innych osób (oraz swój własny obraz). Rzutujemy na terapeutę nasz wewnętrzny świat wraz z tymi jego elementami, które są powodem naszych kłopotów w bliskich relacjach i źródłem cierpienia psychicznego.
W terapii każdy z nas może zobaczyć, jak w jego relacjach z terapeutą ożywają wzorce z przeszłości, które nosi w swoim umyśle i ciele.
Gdy do takiej sytuacji dojdzie w gabinecie, stają się one widoczne i dostępne. Można zająć się ich odkrywaniem, identyfikowaniem i zmianą. Ponieważ to zniekształcenie zabarwia nasz sposób świata i innych „od zawsze”, nie dostrzegamy go, pozostaje ono nieświadome. Jednak terapeuta swoimi komentarzami będzie nam stale je pokazywał, tak, byśmy mogli je zobaczyć oraz zmienić. Jak wspomniałem wyżej, zniekształcając obrazy innych osób nieuchronnie zniekształcamy również obraz siebie. Dotyczy to nas wszystkich: aby poznać siebie potrzebujemy innej osoby. Sposób widzenia siebie również ulega zmianie w psychoterapii.
Wszystko byłoby bardzo proste, gdyby nie to, że w trakcie terapii, w pewnym sensie, sami jesteśmy sobie największym wrogiem. Wprawdzie przychodzimy na terapię, aby się zmienić, jednak chętniej pozbylibyśmy się szybko uciążliwych objawów, niż podjęlibyśmy się zmiany powodów ich powstawania. Zachęta do przyjęcia takiej perspektywy, poznania i zmiany źródeł cierpienia budzi natychmiastowy opór, który jest drugim ważnym w psychoterapii psychodynamicznej zjawiskiem. Innymi słowy, jako pacjenci nie chcemy poznać siebie. Albo wstydzimy się różnych swoich cech, myśli, uczuć, albo się ich boimy, albo nas brzydzą lub wzbudzają zbyt silne poczucie winy. Pozostają one nieświadome, ale aktywne. Czasem są z nami od zawsze i ich utrata oznaczałaby utratę poczucia własnej tożsamości, a to jest przerażające uczucie. Tak czy inaczej, nie chcemy za bardzo ujawniać przed innymi oraz sobą tego, co niektórzy terapeuci nazywają cieniem.
Na pozór komfortowa sytuacja (siedząc na fotelu w gabinecie trzeba tylko swobodnie mówić), staje się bardzo trudna, gdyż lęk i opór pojawiają się natychmiast. Tak samo dzieje się poza gabinetem terapeutycznym. Niby tak łatwo byłoby żyć spokojnie, w harmonii ze sobą i innymi, gdyby nie siły, które pakują nas w tarapaty i utrudniają wyjście z nich. Co szczególnie ważne, chronią nas one przed czymś, przed czym, jako dorośli chronić się nie musimy, lub wręcz chronią przed czymś czego pragniemy! I znów przygotowany do swej pracy terapeuta będzie nam nieustannie komentował te nieświadome sposoby bronienia się oraz powody, dla których się bronimy. Poza tym, że sami cierpimy, z naszego powodu cierpią też inni. Często są to osoby, które kochamy.
Kiedy te wewnętrzne, dynamiczne siły stają się już widoczne, wówczas można z obron zrezygnować i realizować swoje pragnienia w dojrzały sposób.
Z czasem zarówno przeniesienie, jak i opór stają się coraz słabsze lub zmieniają swoją postać na łagodniejsze formy. Aby jednak tak się stało, potrzebne jest wielokrotne przepracowanie ich działania i skutków tego działania w relacji z terapeutą. Przepracowanie, to trzecie kluczowe dla terapii psychodynamicznej zjawisko. Przypomina to nieco mozolne zmaganie się z działającą aktywnie siłą, która wydaje się mieć tak dużo energii, że nie sposób jej pokonać. Pacjenci w terapii często sami się sobie dziwią, że nawet wiedząc o jej istnieniu i sposobie jej działania, raz po raz jej ulegają. Sytuacja taka powtarza się wielokrotnie i wielokrotnie jest nazywana i analizowana. Po wielu takich bitwach z samym sobą nadchodzi dzień, w którym pacjenci odkrywają, że nękające ich nadmierne i nieuzasadnione cierpienie psychiczne zaczyna znikać, odzyskują autonomię w swych działaniach, ich związki stają się satysfakcjonujące również dla ich bliskich, życie odzyskuje smak. Czasem dzieje się to dość szybko, czasem na owoce trzeba czekać bardzo długo.
Psychoterapia psychodynamiczna nie jest formą doradzania, jak żyć, nie jest też dyrektywna (nie wyznacza się tutaj zadań, nie prowadzi dzienniczków). Nie skupia się jedynie na usunięciu objawów (tzw. nerwicowych), choć objawy zwykle dość szybko ustępują. Jej głównym celem jest zmiana i rozwój osobowości, co w efekcie prowadzi do poprawy naszego funkcjonowania w różnych obszarach życia, w związkach z ludźmi, w pracy. Zmiana ta umożliwia uzyskanie pełniejszego, bardziej realistycznego obrazu siebie, innych osób i zewnętrznej rzeczywistości, pozyskanie większej wiedzy o sobie i wytworzenie zdolności do autorefleksji. W trakcie pracy często, choć nie zawsze, dokonywana jest omówienie i rekonstrukcja osobistej historii, co pomaga zrozumieć siebie w chwili obecnej.
Terapia psychodynamiczna jest intensywna i wymaga ambitnego zaangażowania w proces leczenia. Jak mawiają terapeuci, nie należy po terapii oczekiwać cudu, należy spodziewać się raczej trudu. Dlatego, aby doszło do zmiany potrzebna jest silna motywacja pacjenta. Często jej źródłem, niestety raczej nietrwałym, jest chęć uniknięcia bólu psychicznego, albo presja bliskich osób.
Chęć poznania siebie i dążenie do większej dojrzałości w relacjach z innymi to ten rodzaj motywacji, który daje najlepsze podstawy do rokowań o głębokiej i trwałej zmianie.
Czy to wszystko rzeczywiście działa? Wielu krytyków zajadle atakuje psychoterapię psychodynamiczną. W naszej kulturze atakowanie wszystkiego, co ma związek z Freudem i psychoanalizą wciąż jest w dobrym tonie. Niestety, przez długi czas psychoterapeuci i psychoanalitycy, widząc pozytywne efekty swojej pracy, ignorowali konieczność dostarczania rzetelnych dowodów naukowych na skuteczność swoich działań. Na szczęście to się zmieniło. Badania nad skutecznością psychoterapii psychodynamicznej są prowadzone przez kliniki uniwersyteckie, uniwersytety, towarzystwa naukowe i placówki lecznictwa psychiatrycznego w wielu krajach. Ich wyniki potwierdzają wartość psychoterapii jako dającej wymierne efekty metody leczenia. Badania prowadzone w dużych grupach potwierdziły skuteczność psychoterapii psychodynamicznej w leczeniu wielu chorób i zaburzeń psychicznych, przede wszystkim w leczeniu zaburzeń osobowości. Proponowana przeze mnie forma psychoterapii psychodynamicznej (Psychoterapia Skoncentrowana na Przeniesieniu, TFP) jest metodą opartą na dowodach naukowych. Tutaj znajduje się lista artykułów opisujących wyniki badań skuteczności tej metody. Co ważne, badania te wykazały pewne unikalne cechy tej metody leczenia. Na przykład powoduje ona ustąpienie szerszej gamy objawów i w przeciwieństwie do wielu innych metod psychoterapia psychodynamiczna daje efekt w postaci utrzymywania się poprawy zdrowia wiele lat po zakończeniu leczenia, a nawet stopniową jego poprawę.

"(...) psychologicznie rzecz biorąc – dziecko jest ojcem człowieka dorosłego..."
S. Freud, Zarys psychoanalizy (1939)

"Zdolność do kochania powinna funkcjonować jako główne źródło poczucia pewności własnej wartości."
Otto. F. Kernberg, Ograniczenia zdolności do miłości (2011)